W praktyce oznacza to grzebanie w konfiguracjach, pisanie skryptów, rozwiązywanie problemów, dbanie o niezawodność systemów i ciągłe ulepszanie procesów.
Zawodowo krążę wokół tematów takich jak CI/CD, konteneryzacja, orkiestracja, monitoring, zarządzanie konfiguracją czy provisioning. A wszystko to często z poziomu terminala, bo lubię mieć pełną kontrolę i wiedzieć, co dzieje się „pod maską”.
Skąd się wziąłem w IT?
Moja historia z technologią zaczęła się dość nietypowo – od modów do gry Minecraft. Szczególnie zafascynował mnie mod ComputerCraft, który pozwalał programować w języku Lua wirtualne komputery w świecie gry. Dla wielu dzieciaków to była zabawa – dla mnie to był pierwszy kontakt z prawdziwym kodem i logicznym myśleniem w kontekście działania systemów.
Nie było jednej osoby, która by mnie zainspirowała. To raczej ciekawość świata napędzała mnie do działania. Od zawsze interesowało mnie, jak coś działa – czy to zabawka, komputer, czy pralka. Naturalnie przeszło to w fascynację komputerami, a później również elektroniką i technologiami IT.
Z czasem, gdy moja wiedza rosła, zacząłem dostrzegać, że największą frajdę daje mi nie tylko samo programowanie, ale również to, co dzieje się wokół – jak uruchomić aplikację, jak ją zabezpieczyć, jak ją zautomatyzować i jak sprawić, by środowisko było powtarzalne i niezawodne. I tak właśnie znalazłem się w świecie DevOps.
Dlaczego DevOps?
W pracy najbardziej cenię sobie możliwość tworzenia rzeczy, które realnie wpływają na funkcjonowanie całych systemów. DevOps – szczególnie w środowiskach on-premise – jest jedną z tych dziedzin IT, które mają fizyczny wymiar. Gdy konfiguruję serwer, tworzę sieć czy automatyzuję provisioning infrastruktury, mam świadomość, że efekt mojej pracy jest dosłownie „namacalny”.
Lubię też to, że DevOps łączy wiele kompetencji: programowanie, administrację, sieci, bezpieczeństwo, logikę, dokumentację, a także komunikację z zespołami. To dziedzina dla ludzi ciekawych, elastycznych i gotowych do nauki – bo tu technologia nie stoi w miejscu ani na chwilę.
Szczególne miejsce w moim sercu zajmuje automatyzacja. Nic nie daje mi większej satysfakcji niż moment, w którym coś, co kiedyś zajmowało godziny, dzieje się dziś w kilka minut – i to całkowicie bez obsługi. Automatyzacja to nie tylko wygoda, ale też jakość, powtarzalność i przewidywalność. A to w IT są rzeczy bezcenne.
Co robię po pracy?
Odpowiedź „siedzę w serwerach” byłaby całkiem prawdziwa. Ale nawet ja potrzebuję czasem oddechu. Po godzinach zajmuję się rozbudową swojego smart home. Lubię, gdy dom staje się czymś więcej niż tylko przestrzenią do mieszkania – gdy reaguje na obecność, dostosowuje oświetlenie, dba o komfort i bezpieczeństwo.
Piszę też tego bloga – nie tylko po to, by dzielić się wiedzą, ale też po to, by dokumentować swoją drogę, porządkować myśli i może… zainspirować kogoś, kto stoi na początku podobnej ścieżki.
Poza technologią cenię też kontakt z naturą. Gdy tylko mogę, wsiadam na rower, idę do lasu albo nad jezioro. To dla mnie forma resetu – oderwania się od ekranów i cyfrowego zgiełku. Zimą przerzucam się na narty albo górskie wędrówki – wysiłek fizyczny i przestrzeń dają głowie oddech.
Jakie wartości wyznaję?
Wyznaję wartości takie jak uczciwość, odpowiedzialność, szacunek, braterstwo i gotowość do działania na rzecz innych. Bliskie są mi ideały, które kiedyś pięknie opisała piosenka „Harcerskie Ideały”. Łączę je z lewicowym, wolnościowym podejściem do świata – opartym na równości, otwartości i szacunku dla wolności jednostki. Wierzę, że można być jednocześnie wrażliwym społecznie i wiernym zasadom.
Wierzę w wolność jednostki. Dopóki ktoś nie robi krzywdy drugiemu człowiekowi, nie wtrącam się w jego życie. Staram się być otwarty, ciekawy i empatyczny. Nie zawsze się udaje – ale próbuję.
W pracy przykładam dużą wagę do jakości i odpowiedzialności. Nie boję się przyznać do błędu, ale staram się, by każda sytuacja była okazją do nauki. Lubię uczyć innych i sam stale się uczę. Wiedza to nie skarb, który się chowa – to coś, czym trzeba się dzielić.
Po co ten blog?
Blog powstał z kilku powodów. Po pierwsze – by dokumentować moją drogę, moje odkrycia, sukcesy i porażki. Po drugie – by dzielić się wiedzą z innymi. Może komuś pomoże mój sposób rozwiązania problemu, może ktoś się zainspiruje, może zacznie drążyć temat, który wydawał mu się zbyt trudny.
Po trzecie – chciałbym, by ten blog był rodzajem cyfrowego śladu. Tak jak Horacy pisał o „pomniku trwalszym niż ze spiżu”, tak i ja marzę, by coś po mnie zostało. Nie w sensie patetycznym – raczej jako zbiór myśli, doświadczeń, kodów i rozwiązań, które mogą komuś pomóc nawet wtedy, gdy mnie już tu nie będzie.
A po czwarte – chciałbym, by ten blog mówił jedno: „Ty też możesz, po prostu spróbuj”. Nie trzeba być geniuszem, nie trzeba kończyć elitarnej uczelni. Wystarczy ciekawość, determinacja i chęć nauki. Cała reszta przychodzi z czasem.
Jeśli dotarłeś aż tutaj – dzięki. Miło mi, że chcesz mnie poznać lepiej. Jeśli masz pytania, wątpliwości, chcesz pogadać albo się czymś podzielić – śmiało, jestem otwarty na kontakt.